Polski FreeBuild Serwer

Ogłoszenie


>> ZAGRAJ W MINECRAFTA W PRZEGLĄDARCE <<

* Musisz się najpierw zalogować zeby zagrac w Minecraft Classic (multiplayer). Minecraft Classic jest całkowicie darmowy :) *


Adres serwera: http://www.minecraft.net/play.jsp?server=48e5d8133504e42fc063b07b2c230815

Software: MCDzienny 1.5 powstały w oparciu o MCLawl

#256 2012-03-03 14:57:22

mnb

Gość

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

 

#257 2012-03-06 00:45:02

ICEESPY

Gość

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

ale cisza

 

#258 2012-03-07 09:56:46

Kapitan Bomba

Zaufany

Zarejestrowany: 2011-08-08
Posty: 137
Punktów :   

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

ty te kury tam władowałeś mob


Na świecie 90% ludzi było by urażone gdyby Justin Bieber stanął na budynku i miał zamiar skoczyć.
Jeśli należysz do tych 10%, którzy wzięli by krzesełko i popcorn i krzyczeli do telewizora SKACZ LAMUSIE!
Wklej to na swoją sygnaturkę!

Offline

 

#259 2012-03-09 00:14:15

mnb

Gość

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

Nie no, brawo szerloku

 

#260 2012-03-09 18:17:55

Kapitan Bomba

Zaufany

Zarejestrowany: 2011-08-08
Posty: 137
Punktów :   

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

dzięki


Na świecie 90% ludzi było by urażone gdyby Justin Bieber stanął na budynku i miał zamiar skoczyć.
Jeśli należysz do tych 10%, którzy wzięli by krzesełko i popcorn i krzyczeli do telewizora SKACZ LAMUSIE!
Wklej to na swoją sygnaturkę!

Offline

 

#261 2012-04-22 21:40:33

prololXD

Gość

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

nie wiem czy herobrine istnieje nigdy go nie widziałem. Gram w minecraft od wersji 1.7.2 Beta ale mimo tego
widzialem dziure w góże 2x2 w jaskini pod ziemią coblestone dziwną dziure jakby po TNT lub creeperze co jest nie morzliwe bo gram cały czas na peceful proszę o pomoc boje sięgrać w minecrafta a jeszcze ostatnio spotkłem w wersji najnowszej 1.2.5 domek z sandstone z półpłydką sandstone na czubku(sandstone bym zrozumiał ale jego półpłytki już nie). Słyszałem że brat Notch'a to zwykły duch który cię bierze na hita. Raz terz spadłem z wysokości zostało mi pół serduszka chciałem oswoić wilka ale w momęcie dawania 2 kości coś mnie zabiło. Raz terz widziałem jak coś we mgle(mam strasznie słabego kompa)przebiega od drzewa do drzewa coś niebiesko fioletowego

 

#262 2012-04-25 10:13:10

Kapitan Bomba

Zaufany

Zarejestrowany: 2011-08-08
Posty: 137
Punktów :   

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

No to tera hierobrein atakuje ponownie najnowsze części minecrafta. O co w tym wszystkim chodzi. Ja też co jakiś czas mam mgłę i coś tam jest ale nie wiem co. Ale ja tam wokół dom mam masę światła i w nocy jest prawie tak samo jak rano ale w ciemniejszych częściach lasu który mam niedaleko domu zawsze coś się kręci. Zbudowałem nawet bunkier z obsydianu w lesie i też go oświetliłem we wewnątrz i tylko widzę jak coś se biega od drzewa do drzewa. więc morze i to prawda .

P.S ale ja myślę że to moby się kręcą tylko one tak szybko nie biegają .pozdro i piszcie


Na świecie 90% ludzi było by urażone gdyby Justin Bieber stanął na budynku i miał zamiar skoczyć.
Jeśli należysz do tych 10%, którzy wzięli by krzesełko i popcorn i krzyczeli do telewizora SKACZ LAMUSIE!
Wklej to na swoją sygnaturkę!

Offline

 

#263 2012-05-02 15:18:50

dsadas

Gość

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

Moją ulubioną serią gier od dłuższego czasu była seria Splinter Cell, opowiadająca o przygodach superszpiega Sama Fishera. Gry spod tego znaku zachwyciły
mnie swoją realnością - nie można było pędzić na wrogów jak we większości strzelanek, tu trzeba było długo planować każdy ruch i skradać się, bo każdy alarm i
każda kula oznaczały w zasadzie koniec naszej kariery agenta.

Kiedy usłyszałem więc, że Ubisoft ma w planach nową część Splinter Cella, cieszyłem sie jak dziecko.
Kiedy w końcu ujrzałem długo oczekiwaną zapowiedź gry, cieszyłem się już dużo mniej, o ile jeszcze można to było nazwać radością.
Sam Fisher, przedstawiony jako biegajacy po mieście zarośnięty bandyta którego głównym zajęciem jest ciskanie krzesłami w policję
zdecydowanie nie był tym, czego oczekiwałem po kontynuacji serii.
Na szczęście dla gry, pomysł ten pomysł odrzucono i rozpoczęto produkcję gry od nowa.
Znowu odżyły we mnie nadzieję na powrót do korzeni gry, tym bardziej, że trailery zapowiadały się całkiem nieźle.
Niestety, już niedługo miało okazać się, że to tylko niesamowita moc reklamy...

W dniu premiery ochoczo udałem sie do sklepu, i stałem się
posiadaczem nowiutkiego "Conviction".

I już przy instalacji napotkałem pierwsze problemy. Gra korzysta z nowych zabezpieczeń antypirackich - wymaga ciągłego i stabilnego połączenia z internetem
aby mogła działać, rzekomo ma to zapobiec fali piractwa.
Niestety, tylko rzekomo. W praktyce cierpią tylko na tym tylko uczciwi użytkownicy tacy jak na przykład ja, którzy kupili grę za spore pieniądze, ale nie mogąc w nią zagrać,
z powodu za wolnego i niezbyt stabilnego łącza internetowego. Cóż robić - pobrałem piracką poprawkę do gry, która te zabezpieczenia dezaktywuje (co od razu pokazuje, że piraci i tak sobie poradzili).
Po jako takim uporaniu się wiec z nowymi zabezpieczeniami UbiSoftu rozpocząłem grę. Przy intro - kolejne zaskoczenie - dowiaduję się,
że Sam Fisher zabił Lamberta, swojego długoletniego przełożonego i przyjaciela, aby ratować swoją przykrywkę. Oznacza to, że firma odpowiedzialna za grę kompletnie olała fakt, iż w poprzedniej części były 3 zakończenia opowieści, przy czym tylko to dobre, w którym Sam ratował Irvinga zawierało na końcu napis "Ciąg dalszy nastąpi",dlaczego więc Conviction rozpoczyna się od tego złego? Można było przeciaż dodać opcję importowania zapisów gry z poprzedniej części, lub po prostu
spytać gracza o jego działania. Ale nie, oni woleli pójść na łatwiznę, po najmniejszej linii oporu, co jak zobaczyłem później, nie odnosiło się tylko do sposobu
poprowadzenia fabuły.

Pierwsze wrażenie po rozpoczęciu gry było wręcz fatalne. Sam atakował wrogów w pełnych ciemnościach, widząc ich przy tym doskonale bez użycia noktowizora
(gra tłumaczy to w ten sposób,że w czasie swej długoletniej kariery Fisher przebywał w ciemnościach na tyle długo by nauczyć się widzieć w nich bez noktowizora (który był, notabene zawsze znakiem rozpoznawczym serii)... no dajcie spokój.) i zabijając ich jak Rambo, przyjmując przy tym 50 kul na klatę.
"Jezu Chryste...", wyrwało mi się jak niegdyś za życia Lambertowi "...co to ma być!"
Szybki skok do menu,przestawienie poziomu trudności z normalnego na realistyczny. "Realistyczny" to i tak  pojęcie mocno względne, bo niesamowitym jest fakt, że Sam w swoim pistolecie posiada nieskończoną ilości nabojów (nie, tego gra w żaden sposób nie próbuje nawet tłumaczyć), a także to, że rany jakie odniesie goją się same po około minucie pozostawania poza ostrzałem ale koniec końców i tak jest
lepiej -  taktyka "na Rambo"  przestaje działać - wystarczą dwie, góra trzy kulki by zakończyć życie Fishera.

Skoro już jestem przy możliwościach, zajmę się teraz umiejętnościami pana "Rybaka". Może on chodzić, biegać i.... to właściwie wszystko
co tak naprawdę umie wykonać. Przez trzy lata od kiedy odszedł od Eszelonu zapomniał jak rzuczać przedmiotami,jak gwizdać a nawet jak skakać.
No,może odrobinę przesadzam. Nadal możemy skakać i wspinać się, ale nie ma w tym zadnej dowlności czy planowania. Skoczyć można
tylko tam gdzie gra wyraźnie zasygnalizuje nam to ogromnym napisem "SPACJA: SKOK" ( fakt ten ogłupił mnie to do tego stopnia, że gdy po
grze w "Conviction" zagrałem w  starszą część gry, "Chaos Theory" to przy każdej próbie skoku czekałem na ten napis - tak, bardzo łatwo jest poddać się ogółowi i uproszczeniom, dziś im mniej myślenia, tym lepiej niestety...) . Tak, wiem, że to ukłon w stronę mniej doświadczonych graczy, tzw. "szerszej publiki", która daje firmie zarobić, ale wydaje mi się, że to nie do nich ta seria była niegdyś kierowana.

Sam posiadł także zupełnie nową umiejętność, znaną jako "Mark & Execute" (po polsku "Oznacz i Zlikwiduj"), bodajże najbardziej reklamowaną możliwość w całej grze, przewijającą się w zapowiedziach taką ilość razy, że aż się niedobrze robiło. I jak to z reklamowanymi rzeczami często bywa, są one kompletnie niepotrzebne.
Ja nie użyłem M&E prawie ani razu na grę (poza końcową sceną i paroma
momentami, gdzie jest to po prostu przymusem, inaczej gra nie pozwala przejść dalej).
Uznałem to po prostu za zbytnie uproszczenie, no bo jak inaczej można nazwać możliwość
zaznaczenia sobie do czterech wrogów naraz, a następnie zlikwidowania ich jednym klawiszem, bez jakiegokolwiek zauważenia i jakiejkolwiek reakcji z ich strony?
Czułem się, jakbym grał na kodach, a bardzo tego nie lubię.
Gra przestała też punktować oszczędzanie wrogów, co psuje mi zabawę, gdyż zawsze wolałem minąć zagrożenie, niż bezmyślnie mordować wszystkich wrogów po
drodze (do czego byłem niejednokrotnie w tej grze zmuszany).

Po tej części recenzji,można by pomyśleć, że Conviction to zupełnie bezwartościowa gra, na szczeście jednak aż tak źle nie jest.
Przygoda rozkręca się nieco w miarę postępów. Dobrze, że Ubi jednak zdecydowało sie na misje typowo "skradane", źle, że niestety tylko dwie - przy Pomniku Waszyngtona oraz w kwaterze głównej Trzeciego Eszelonu. Muszę jednak szczerze przyznać,że całkiem dobrze się przy nich bawiłem. Zaś z masy niepotrzebnych "innowacji" wprowadzonych w nowej cześci przygód Sama jedna mi się spodobała - opcja dość brutalnych przesłuchań wykorzystujacych otoczenie. Nadaje to grze nieco poważniejszego, mroczniejszego tonu, który pasuje do klimatu tej części gry, opowieści nie tyle o agencie, co o zdesperowanym ojcu, który gotowy jest na bardzo wiele, by ocalić swoją zaginioną córkę - dość powiedzieć, że w czasie scen przesłuchań prosiłem młodszego brata o wyjście z
pokoju.

Bardzo fajny okazał się również system wyzwań, za które dostajemy punkty do ulepszania naszych broni. To jedna z tych rzeczy, która
trzymała mnie przy tej grze sporo czasu po jej faktycznym ukończeniu - pewnie dlatego że spora ilość wyzwań polega na
skradaniu się i byciu niewidocznym. Swoją drogą, w temacie ulepszania broni - jest to całkiem fajny pomysł, ulepszanie odbywa się za pomoca
skrzyni z bronią, a każdą broń możemy ulepszyć trzykrotnie... tylko nie bardzo jestem w stanie pojąć na co mi tłumik i celownik laserowy przy
shotgunie -a gra taką możliwość dalej - jednym słowem realizm nadal ostro kuleje...
Ciekawe też co robiły skrzynie z bronią na ulicach Waszyngtonu, czy w korytarzach Białego Domu (choć odpowiedź nasuwa się sama - stały sobie).

Niezłą sprawą w grze jest ogólne udźwiękowienie. Świetnie spisał się (jak zawsze) Michael Ironside jako Fisher, brawa należą
się też reszcie aktorów. Nawet przez chwilę jaest dane graczom usłyszeć Lamberta (a raczej jego nagranie).
Irytowało mnie tylko ciągłe i wszechobecne klnięcie towarzyszące wszystkim wrogom w grze, które zastąpiło zabawne dialogi i czarny humor poprzednich części (choć przyznaję - "Następnym razem weź ze sobą drabinę" rzucone przez Sama do wroga zrzucanego z dachu szczerze mnie rozbawiło (ot, moje pokrzywione poczucie humoru) ). Nawet inni Splinter Celle nie zachowują choćby krztyny kultury.
Swoją drogą,skąd oni wszyscy wiedzieli, że nazywam się Fisher ? Każdy strażnik reagował obelgami w stronę Sama na każdy usłyszany szmer, po prostu kolejne niedociągnięcie i lenistwo programistów.

Sprawą, do której jednak w ogóle nie mogę się przyczepić, jest muzyka - genialna, szczególnie kawałek z fragmentu misji "Centrum miasta" w którym Sam usiłuje się dostać do białego domu przezsilnie broniony ogród. Ta misja szybko stała się moją ulubioną w całej grze,choćby ze względu właśnie na ten utwór. Kompozytorzy odwalili kawał dobrej roboty.

Podsumowując, "Conviction" to całkiem fajna gra, jednakże dla kogoś kto nigdy wcześniej nie spotkał się z serią Splinter Cell - fanów czeka
spory zawód, bo gra nastawia się na akcję, jest o wiele prostsza i któtsza od poprzednich części.
Ja osobiście jestem tym "zawiedzionym",i wystawiam grze ocenę 3= w skali do 5 <tak, spojrzenie na grę zmienia się z czasem > .  Może i było fajnie, ale to zdecydowanie nie to, czego się spodziewałem.


Plusy:
-Muzyka
-Wyzwania P.E.C
-System osłon
-Misje "skradane"
-Przesłuchania,całkiem spora interakcja z otoczeniem

Minusy:
-Bez "Jezu Chryste Fisher,koniec misji" Lamberta, Splinter Cell to już nie to samo
-Bark opcji nokto/termowizji i przenoszenia ciał, ogólnie duże uproszczenia
-Większy nacksk na akcję
-Błędy, nieścisłości w fabule
-Za krótka
-Straciła sporo z humoru poprzednich części

 

#264 2012-05-04 16:03:49

Kapitan Bomba

Zaufany

Zarejestrowany: 2011-08-08
Posty: 137
Punktów :   

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

ty piszesz o minecrafcie raczej nie a zobacz co jest u góry to nie miejsce na recenzje więc usuń tego posta


Na świecie 90% ludzi było by urażone gdyby Justin Bieber stanął na budynku i miał zamiar skoczyć.
Jeśli należysz do tych 10%, którzy wzięli by krzesełko i popcorn i krzyczeli do telewizora SKACZ LAMUSIE!
Wklej to na swoją sygnaturkę!

Offline

 

#265 2013-06-10 19:38:16

 MultiGTAMISSION

Nowy użytkownik

Skąd: Pyrzyce
Zarejestrowany: 2012-09-01
Posty: 2
Punktów :   

Re: Minecraftowa Opowieść o "Nim"/Herobrine

Wiecie co? Nie wiem, czy istnieje, czy nie. Jestem taki "pośredni".

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.plminecraft.pun.pl